Zapowiadałam, że seria guzikowy wywiad doczeka się kontynuacji – i nie rzucam słów na wiatr! 🙂 Dzisiaj rozmowa z Panią Agatą Chmaj – właścicielką wyjątkowej Galerii Ach. Temat, rozmówczyni i czas – wszystko ułożyło się na tyle fajnie, że powstała super rozmowa o pasji, przygotowaniach weselnych i nie tylko 🙂 Zapraszam!
Kiedy rusza tzw. sezon? Czy to faktycznie okres gorączkowych przygotowań?
Najwięcej narzeczonych zgłasza się do mnie w kwietniu i maju. To czas kiedy rozciągam dobę jak tylko mogę, zaginam czasoprzestrzeń i postarzam, docinam, kleję i przewiązuję na potęgę.
Zwykle zaproszenia zamawiane są i wręczane z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, aby goście mogli zawczasu zaplanować przybycie. Ale zdarzają się przypadki, że ktoś pisze np. na miesiąc przed ślubem że potrzebuje zaproszeń na już. Robię wtedy co mogę, ale nie zawsze dam radę podjąć się dodatkowego zamówienia.
Jak długo działa Galeria-Ach? Jak było na początku?
Moja przygoda z papierem trwa już 7 lat, a firma powstała z potrzeby tworzenia i miłości do natury.. Z początku robiłam zaproszenia dla rodziny, przyjaciół, ale westchnienia zachwytu obdarowanych skłoniły mnie do założenia Galerii-Ach. Rustykalne klimaty cieszą się ogromnym zainteresowaniem, a ekologia to coś więcej niż moda i cieszę się ogromnie, że dużo osób wybiera to co polskie, lokalne i ręcznie robione.
Dlaczego akurat taki rodzaj działalności? Czy to pasja, zawód, a może połączenie tych dwóch?
Jestem miłośniczką przyrody, mieszkam na kolonii małej wsi, w domu usytuowanym pośród lasów, pól i łąk. Posiadam rękodzielnicze zacięcie i sporo wiedzy na temat roślin. Wszyscy moi znajomi i rodzina mówią że mam „zielone ręce” czego się nie dotknę, zaczyna pięknie rosnąć i dawać obfite plony. Nic więc dziwnego, że wokół domu rośnie ponad 250 krzaczków lawendy. Połączenie miłości do fauny i zdolne manualnie ręce to właśnie moja praca – moja pasja – moja firma. Jak powiadają: rób to o kochasz a nigdy nie będziesz pracował. Mądre słowa.
Jak rozwijają się trendy?
Może zabrzmi to dziwnie ale nie śledzę trendów. Poruszam się w określonej stylistyce – bliższa jest mi jest estetyka wyrobów z suszonymi kwiatami z pobliskiej łąki, powstających z tego co lokalne, robionych bez pośpiechu, przez kogoś kto wkłada w pracę serce, niż estetyka wyrobów prosto z Chin, ekspresowo, maszynowo i bezimiennie wytwarzanych, pokonujących pół globu. Ktoś kto szuka brokatów, kokard, świecidełek i fajerwerków powinien szerokim łukiem omijać moją pracownię 🙂
Podejrzewam, że częściej zgłaszają się/kontaktują się Panny Młode, czy tak faktycznie jest? 🙂
Zdecydowanie częściej kontaktują się ze mną przyszłe Panny Młode, ale i panowie czasami biorą się za ustalenia. Gdy mam kontakt z mężczyzną wiem że szybko dojdziemy do finalnych ustaleń, panowie dokładnie wiedzą czego chcą, są konkretni i rzadko zmieniają zdanie. Z Paniami jest naprawdę bardzo różnie. Czasami mają w głowie tylko ogólny zarys jak chciałby aby wyglądały zaproszenia i dodatki, a czasami dostaję wytyczne pod jakim kątem mam naklejać kwiatki 🙂 Ale każde zamówienie traktuję z takim samym zaangażowaniem i biorę pod uwagę wszystkie sugestie i prośby. W końcu w tym wyjątkowym dniu wszystko musi być idealne! Kto ze mną współpracowała wie, że albo robię coś naprawdę dobrze albo wcale.
Jakie rady może Pani mieć dla wszystkich, którzy przygotowują się do ślubu?
Kochani Narzeczeni – nie podążajcie ślepo za trendami, szukajcie tego co Wam się podoba, a nie tego co króluje w danym sezonie, jeśli nie wpisuje się to w wasz gust. Nie dajcie sobie wmówić że wszystko co ładne i dobre musi kosztować krocie, szukajcie nieszablonowych rozwiązań, tego co lokalne, niecodzienne. Co mogę radzić odnośnie zaproszeń i dodatków? Hmmm…zaproszenia warto wręczać z dużym wyprzedzeniem, by potem nie stwierdzić ze zdziwieniem, że połowa zaproszonych w ostatniej chwili gości ma już inne plany w dniu naszego ślubu. Jeśli chodzi o dodatki to kierujcie się zasadą, że czasami „ mniej znaczy więcej” Nie przesadzajcie z przepychem bo może się okazać że zamiast efektu dekoracji osiągniecie efekt przytłoczenia.
Pozdrawiam wszystkich narzeczonych i życzę aby każdy ślub był wymarzony i zapięty na ostatni guzik 🙂
I w tym miejscu bardzo dziękuję Pani Agacie za rozmowę! 🙂 Nie zapomnijcie o profilach na facebooku – jest Guzik i oczywiście Galeria Ach! Mam nadzieję, że podoba Wam się formuła rozmów na blogu, zawsze jest to okazja, by spojrzeć na sprawy z innej perspektywy 🙂
Ściskam Was!
Wasza Kasia
Ale wiadomo ze z jedzeniem niekoniecznie, bo jak sie tanczy to trzeba miec energie no i do picia 😀 Także jedzenia zawsze musi byc pod dostatkiem . My na szczescie zamowilismy po prostu Catering Arts, i dzieki temu zaoszczedzilismy kupie piekniedzy, jak sie okazalo, takiej jest jednak osobno zamowic catering